„Zabić Helenę" Sarah Challis sprawi, że zwątpisz w Brytyjczyków
Trzydziestoletnia Harriet ma dosyć swojego dotychczasowego życia. Jest samotna, nie ma stałej pracy a wzrastająca w niej potrzeba stabilizacji frustruje z dnia na dzień coraz bardziej. Harriet postanawia porzucić dotychczasowe życie w Londynie i osiedla się w małym miasteczku, gdzie znajduje pracę jako nauczycielka gry na skrzypcach. Zmęczona poszukiwaniem mężczyzny na całe życie daje się wplątać w romans z żonatym, starszym od niej mężczyzną. Chociaż bohaterka od początku jet świadoma, że kochanek nie zostawi dla niej żony i czuje się z tym dobrze, to informacja o innej kochance wytrąca ją z równowagi. Planuje jak się pozbyć konkurentki - Heleny.
Kiedy książka rozpoczyna się słowami: „Od jakiegoś czasu planowałam zbrodnię doskonałą." masz nadzieję na trzymające w napięciu wątki kryminalne. Niestety w „Zabić Helenę" nie znajdziemy ani krzty napięcia. Pisana lekko i zwięźle powieść przelatuje przez umysł zmiatając wszystkie przemyślenia po drodze.
Jestem młodą, nowoczesną kobietą i w teorii to dla mnie pisana była ta książka. Dlatego z czystym sumieniem mogę przyznać, że jest po prostu kiepska. Główna bohaterka nie wzbudza cienia sympatii (momentami jest tak głupia, że to ją miałam ochotę zabić), dialogi jak z niskobudżetowej opery mydlanej, a opisy są suche i w najmniejszym stopniu nie pobudzają wyobraźni.
Wg opisu z okładki „Zabić Helenę" trafiła na listy bestsellerów w Anglii. Straciłam wiarę w kobiecą literaturę brytyjską. Jeżeli mielibyście kiedyś ochotę zajrzeć do tej książki, nie róbcie tego. Szkoda czasu.
Ta książka, to kolejna pozycja z Serii dla Beaty, po którą sięgnęłam.
Ta książka, to kolejna pozycja z Serii dla Beaty, po którą sięgnęłam.
